DZIADY
elektryczno - kulinarne
czyli
parodia "Dziadów" wileńsko - kowieńskich.
"Co za blask strzeliłby z tej oto lampy, gdyby był prąd!
Jednak są rzeczy na niebie i w ziemi, o których nie śniło się waszym filozofom.
Jedną znich jest działanie instalacji elektrycznej".
Juliusz Krzakspir
(Wnętrze jakiegoś domu pogrążonego w ciemnościach. Wchodzi chór wieśniaków i wieśniaczek z Guślarzem na czele. Krążą po omacku wokół stołów zastawionch jedzeniem.)
Chór:
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie
Co to będzie? Co to będzie?
Prąd i gaz poodcinali
i dziadami my zostali.
Guślarz:
Nie macie to czym zaświecić?
Żadnej lampy, żadnej świcy,
by choć mały ogień wzniecić?
Może latarnia z ulicy
błyśnie, a światła ta strużka
pozwoli trafić do łóżka.
Każde dziecko wie na świecie,
że gdy wszystkie światła zgasną,
to wtedy mówcie, co chcecie,
z pewnością nie zrobi się jasno.
A gdy noc ogarnia wszystko z każdej strony,
to w umyśle także rodzi się ciemnota.
Wtedy mędrzec nawet wierzy w zabobony
i na gusła przychodzi ochota.
Wszak jesteśmy zabobonnym narodem,
a będzie tego przykładem,
że dla duchów skądkolwiek rodem
urządzimy tu zaraz biesiadę.
Przybywajcie więc gromadnie,
przybywajcie jeśli chcecie.
Głowa z szyi wam nie spadnie
i do syta się najecie.
(W domu zaczynają pojawiać się różne widma, ale nie chcą się częstować.)
Chór:
Ciemno wszędzie oraz głucho,
cisza w uszach aż świdruje.
Jadło nie smakuje duchom.
Pewnie wszystko się zmarnuje.
Guślarz:
O wy! Wybredne duchy!
Nie smakują wam kluchy?!
I nie smakuje wam ryż?!
Nie jadły nic od zgonu,
a nie chcą makaronu!
A kysz! A kysz! A kysz!
Jakie wam klątwy nadano?
Nie chcecie jadła ni picia?
Czemu wam jeść zakazano?
Macie skłonności do tycia?
Czy też jako trupy
nie lubicie zupy
nawet, gdy pływa w niej ryż?
Nie chcecie jadła, napoju,
wszystko pójdzie do gnoju!
A kysz! A kysz! A kysz!
Chór:
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie
Guślarz znowu ględzić będzie,
i wymyślać dyrdymały,
gdyż tradycję ma na względzie.
Guślarz:
By się dziady dokonały,
skaczmy głową do powały.
Gdy walniemy łbem o ścianę,
to dziady będą udane.
Rozsypmy dokoła śmiecie...
Któż to idzie pasąc kozy?
To pasterka - cudne dziecię
z nietolerancją laktozy.
(Wchodzi dziewczyna w stroju pasterki.)
Pasterka:
Wybredna za życia byłam.
Nabiału jeść nie lubiłam.
Teraz mą rolą pasterki,
przez całą wieczność jeść serki.
Wszyscy, którzy życie kochamy,
posłuchajmy i zważmy u siebie:
kto nie jada serków z reklamy,
ten nigdy nie będzie w niebie.
(Dziewczyna wychodzi)
Chór:
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Kto następny tu przybędzie?
Guślarz:
Coś w oddali tam majaczy.
Jakieś widmo tu podąża.
Chód i tułów raczej kaczy,
a z przodu spożywcza ciąża.
Na czerwonych szpilkach się słania
ukazując światu grube łydki.
Wnet z ciemności całkiem się wyłania
postać znanej wszystkim celebrytki.
(Wchodzi kobieta.)
Celebrytka:
Gracją nazwana za życia,
znana byłam głównie z tycia.
Cały czas jadłam i jadłam,
dużo narosło mi sadła.
Teraz cierpię katusze
i do księżyca wyję,
bo chociaż się głodzić muszę,
to ciągle tyję i tyję.
Jadłam od rana do rana,
nie chciałam sobie przerywać,
a teraz jestem skazana
na wiecznej diecie przebywać.
Raz przy stole suto zastawionym,
gdy skończyłam swój kotlet schabowy,
dopadł mnie przy pyzach i mielonym
nagły zator w mózgu - tłuszczowy.
Wiec niech każdy słucha oraz zważy,
kto za życia nigdy się nie głodzi,
lecz je to, co ugotuje i usmaży,
ten nigdy głodny nie chodzi.
Guślarz:
Darmo biedna wyciąga swe rączki,
bo nie dla niej kremówki i pączki.
Ale nie płacz piękna dziewico,
bo oto przed moją źrenicą -
wizja, i taka jej treść:
tam za rogiem, śliczna dzieweczko,
spotka ciebie przepyszne ciasteczko
i nie będziesz mogła go zjeść!
(Kobieta smutna odchodzi.)
Chór:
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie? Co to będzie?
Guślarz:
A może by tak po cichu
podpiąć się pod prąd sąsiadów?
Niech śrubokręt weźmie Zdzichu.
On pracownikiem zakładów
niegdyś był energetycznych.
Sam poradzi sobie świetnie.
Nie potrzebuje wytycznych.
Tu przykręci, a tam przetnie,
BHP mając na względzie.
No i jasno znowu będzie.
Chór:
Poszedł Zdzichu czynić dzieło,
lecz kabelki mu się zwarły.
Buchło, błysło, pierdyknęło
i Zdzichu dla świata umarły.
Dajcie więc Zdzichowi jadła
pełne po brzegi talerze.
Kto za życia nie nabrał sadła,
ten po śmierci też nie nabierze.
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz