niedziela, 30 listopada 2014

DZIADY

elektryczno - kulinarne

czyli

parodia "Dziadów" wileńsko - kowieńskich.


"Co za blask strzeliłby z tej oto lampy, gdyby był prąd!

Jednak są rzeczy na niebie i w ziemi, o których nie śniło się waszym filozofom.

Jedną znich jest działanie instalacji elektrycznej".


Juliusz Krzakspir



(Wnętrze jakiegoś domu pogrążonego w ciemnościach. Wchodzi chór wieśniaków        i wieśniaczek z Guślarzem na czele. Krążą po omacku wokół stołów zastawionch jedzeniem.)


Chór:

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie 

Co to będzie? Co to będzie?

Prąd i gaz poodcinali

i dziadami my zostali.


Guślarz:

Nie macie to czym zaświecić?

Żadnej lampy, żadnej świcy,

by choć mały ogień wzniecić?

Może latarnia z ulicy

błyśnie, a światła ta strużka

pozwoli trafić do łóżka.


Każde dziecko wie na świecie,

że gdy wszystkie światła zgasną,

to wtedy mówcie, co chcecie, 

z pewnością nie zrobi się jasno.


A gdy noc ogarnia wszystko z każdej strony,

to w umyśle także rodzi się ciemnota.

Wtedy mędrzec nawet wierzy w zabobony 

i na gusła przychodzi ochota.


Wszak jesteśmy zabobonnym narodem,

a będzie tego przykładem,

że dla duchów skądkolwiek rodem

urządzimy tu zaraz biesiadę.


Przybywajcie więc gromadnie,

przybywajcie jeśli chcecie.

Głowa z szyi wam nie spadnie

i do syta się najecie.


(W domu zaczynają pojawiać się różne widma, ale nie chcą się częstować.)


Chór:

Ciemno wszędzie oraz głucho,

cisza w uszach aż świdruje.

Jadło nie smakuje duchom.

Pewnie wszystko się zmarnuje.


Guślarz:

O wy! Wybredne duchy!

Nie smakują wam kluchy?!

I nie smakuje wam ryż?!

Nie jadły nic od zgonu,

a nie chcą makaronu!

A kysz! A kysz! A kysz!


Jakie wam klątwy nadano?

Nie chcecie jadła ni picia?

Czemu wam jeść zakazano?

Macie skłonności do tycia?

Czy też jako trupy

nie lubicie zupy

nawet, gdy pływa w niej ryż?

Nie chcecie jadła, napoju,

wszystko pójdzie do gnoju!

A kysz! A kysz! A kysz!


Chór:

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie

Guślarz znowu ględzić będzie,

i wymyślać dyrdymały,

gdyż tradycję ma na względzie.


Guślarz:

By się dziady dokonały,

skaczmy głową do powały.

Gdy walniemy łbem o ścianę,

to dziady będą udane.


Rozsypmy dokoła śmiecie...

 Któż to idzie pasąc kozy?

To pasterka - cudne dziecię

z nietolerancją laktozy.


(Wchodzi dziewczyna w stroju pasterki.)


Pasterka:

Wybredna za życia byłam.

Nabiału jeść nie lubiłam.

Teraz mą rolą pasterki,

przez całą wieczność jeść serki.


Wszyscy, którzy życie kochamy,

posłuchajmy i zważmy u siebie:

kto nie jada serków z reklamy,

ten nigdy nie będzie w niebie.


(Dziewczyna wychodzi)


Chór:

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,

Kto następny tu przybędzie?


Guślarz:

Coś w oddali tam majaczy.

Jakieś widmo tu podąża.

Chód i tułów raczej kaczy,

a z przodu spożywcza ciąża.


Na czerwonych szpilkach się słania

ukazując światu grube łydki.

Wnet z ciemności całkiem się wyłania

postać znanej wszystkim celebrytki.


(Wchodzi kobieta.)


Celebrytka:

Gracją nazwana za życia,

znana byłam głównie z tycia.

Cały czas jadłam i jadłam,

dużo narosło mi sadła.

Teraz cierpię katusze

i do księżyca wyję,

bo chociaż się głodzić muszę,

to ciągle tyję i tyję.

Jadłam od rana do rana,

nie chciałam sobie przerywać, 

a teraz jestem skazana

na wiecznej diecie przebywać.


Raz przy stole suto zastawionym,

gdy skończyłam swój kotlet schabowy,

dopadł mnie przy pyzach i mielonym

nagły zator w mózgu - tłuszczowy.


Wiec niech każdy słucha oraz zważy,

kto za życia nigdy się nie głodzi, 

lecz je to, co ugotuje i usmaży,

ten nigdy głodny nie chodzi.


Guślarz:

Darmo biedna wyciąga swe rączki,

bo nie dla niej kremówki i pączki.

Ale nie płacz piękna dziewico,

bo oto przed moją źrenicą -

wizja, i taka jej treść:

tam za rogiem, śliczna dzieweczko,

spotka ciebie przepyszne ciasteczko

i nie będziesz mogła go zjeść!


(Kobieta smutna odchodzi.)


Chór:

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,

Co to będzie? Co to będzie?


Guślarz:

A może by tak po cichu

podpiąć się pod prąd sąsiadów?

Niech śrubokręt weźmie Zdzichu.

On pracownikiem zakładów 

niegdyś był energetycznych.

Sam poradzi sobie świetnie.

Nie potrzebuje wytycznych.

Tu przykręci, a tam przetnie,

BHP mając na względzie.

No i jasno znowu będzie.


Chór:

Poszedł Zdzichu czynić dzieło,

lecz kabelki mu się zwarły.

Buchło, błysło, pierdyknęło

i Zdzichu dla świata umarły.


Dajcie więc Zdzichowi jadła

pełne po brzegi talerze.

Kto za życia nie nabrał sadła, 

ten po śmierci też nie nabierze.



KONIEC


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz